Oto Mesjasz się rodzi. Także teraz, podobnie jak na przedstawieniu Zwiastowania (Tajemnica Theotokos), akcja rozgrywa się w nocy, bo to w nocy dokonały się wszystkie zbawcze wydarzenia: Izraelici wyszli z Egiptu w nocy – w nocy Chrystus urodził się i zmartwychwstał.
Otoczenie nie jest dobrze zdefiniowane: może to być grota, jak podaje lokalna tradycja w Betlejem, albo stajenka, do której jesteśmy przyzwyczajeni po św. Franciszku z Asyżu. W każdym razie jest to miejsce, gdzie można odczuć ciepło i bezpieczeństwo.
Narodzenie Jezusa to moment radosny, przepełniony jednocześnie smutkiem. Oblicze Maryi, błogosławionej między niewiastami, jest smutne, bo Jej Syn, ledwo narodzony, zostanie złożony w grobie.
To tragiczne przeznaczenie dzieci Ewy: rodzą się, żeby powoli umierać. Także Maryja rodzi Syna, który musi umrzeć. Dlatego mały Jezusek przedstawiony jest w grobie. To charakterystyczne dla sztuki ikony: wszystko dzieje się w tym samym czasie: Chrystus wżłóbku jest już w grobie. Chrystus na krzyżu już jest zmartwychwstały. Adam i Chrystus stają obok siebie (co można zobaczyć na ikonie Zstąpienia do Otchłani) bo przedstawiajądwa aspekty tej samej rzeczywistości: grzech i odkupienie. Światło gwiazdy świeci w ciemności ale jednocześnie jest odrzucone przez ludzi (por. J 1,5).
Ale sarkofag, w którym położony jest mały Jezus, to również żłób. Co więcej – obok stoi wołek i osiołek. Te dwa zwierzęta tak często pojawiają się w naszych szopkach, mimo tego, że nie pojawiają się w ewangeliach. Dzieje się tak dlatego, że są one nawiązaniem do proroctwa z pierwszego rozdziału Księgi Izajasza:
Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu, bo Pan przemawia: «Wykarmiłem i wychowałem synów, lecz oni wystąpili przeciw Mnie. Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumie». (Iz 1, 2-3)
Co ciekawe, w sztuce częściej pojawiają się te dwa zwierzęta, niż święty Józef! (biedny, może dlatego jest taki smutny na wschodnich ikonach). Istnieją również przedstawienia, należące do najstarszych, na których nie ma nawet Maryi: tylko Jezusek, wołek i osiołek!
Św. Łukasz Ewangelista wspomina żłób aż trzy razy. To duża liczba, biorąc pod uwagę”prawo oszczędności” w Biblii. W Piśmie Świętym każde słowo jest policzone i każdy najmniejszy szczegół ma znaczenie. Jeśli coś jest powtórzone dwa razy, to już jest bardzo ważne.
Jezus jest „położony w żłobie” – jak coś do jedzenia dla zwierząt. I rzeczywiście Chrystus w momencie kiedy odchodzi z tego świata zostawia nam siebie w sakramencie Eucharystii i mówi „bierzcie i jedzcie”, to znaczy „niech Moje Ciało stanie się dla was pokarmem, niech was pokrzepi na drodze”. My za często traktujemy Komunię Świętą jako nagrodę za dobre sprawowanie. A tymczasem to jest właśnie pokarm, coś co dodaje nam energii, coś co nas umacnia.
Myśmy w pewnym momencie natomiast zrobili z Eucharystii coś zupełnie odległego, zamknęliśmy Jezusa w monstrancji, i sami unieruchomiliśmy siebie na kolanach.
A tymczasem Eucharystia to jest służba drugiemu człowiekowi: czego przykład dał sam Jezus również podczas Ostatniej Wieczerzy: kiedy umywa nogi apostołom, czyli swoim najbliższym. Nie mówi im: „to jest ciało moje, bierzcie i oglądajcie’” ale „dałem wam przykład abyście i wy sobie nawzajem umywali nogi”. I nie chodzi o to, żeby myć nogi „byle komu” ale właśnie swoim najbliższym – tym, którzy tego naprawdę potrzebują. Ale zostawmy ten temat na kiedy indziej.
Żłób symbolizuje to, że jest coś zwierzęcego w człowieku. Od momentu, kiedy Ewa dała się zwieść wężowi, człowiek ciągle wierzy, że może stać się jak Bóg (co jak już mówiliśmy jest absurdalną obietnicą, bo człowiek już został stworzony jak Bóg, na Jego obraz i podobieństwo).
Żłób symbolizuje ludzki instynkt samozachowawczy, albo inaczej: iluzję samozbawienia – tego, że może zbawić się sam.
Żłób symbolizuje grzech, do którego człowiek ciągle chce wracać – a grzech to śmierć.
Żłób to jednocześnie sarkofag. Jezus musi urodzić się w żłobie, żeby położyć się tam, gdzie człowiek grzeszy. Chrystus schodzi więc w najniższy możliwy punkt człowieczeństwa, gdzie człowiek zrównany jest ze zwierzęciem.
Zazwyczaj patrząc na szopkę myślimy „o jak fajnie, jak przytulnie, zapach sianka” itd. Nie myślimy raczej o tym, że to był smród i brud stajni – że Panu Jezusowi za łóżeczko służy koryto, do którego wrzuca się odpady. Myślę, że to nam wystarczy…
Pan Jezus rodzi się w najdłuższą noc — nie przypadkiem Boże Narodzenie wypada w grudniu, kiedy dni są najkrótsze — w najciemniejszym czasie, bo On jest tą Światłością, która świeci w ciemności. To samo możemy zobaczyć wyrażone w inny sposób na ikonie Zstąpienia do Otchłani, gdzie Jezus schodzi w najniższy możliwy punkt człowieczeństwa, skąd wyrywa człowieka niemalże siłą i zmartwychwstaje już nie sam, ale biorąc całąludzkość na ramiona.
Bóg wyrzeka się bycia Bogiem Chwały, ale ogałaca siebie (Flp 2) i przyjmuje postać sługi: staje się pokarmem — ta ikona jest w ten sposób bardzo eucharystyczna: dopiero kiedy Syn Boży zostanie zabity, człowiek zrozumie, że został zabity dla niego, że Bóg jest tak dobry, że służy człowiekowi.
I my spożywamy Ciało Chrystusa, żeby mieć życie w pełni, życie na wieki.
W Ewangelii nigdzie nie jest napisane, że Święta Rodzina znalazła schronienie w stajence. Nie ma też mowy o grocie. A jednak nigdzie na chrześcijańskim wschodzie nie znajdziemy, w porównaniu do naszego zachodu, przedstawienia stajenki. Zawsze jest grota. Dlaczego?
W Starym Testamencie jest wiele scen, w których ludzie znajdują schronienie w grocie: Obadiasz, zarządca pałacu na polecenie króla Achaba ukrywa stu proroków w jaskiniach (1 Krl 18, 4), Eliasz w grocie oczekuje na Pana, król Dawid ukrywa się przed Saulem w grocie. W księdze Apokalipsy słyszymy echo tego w zdaniach o królach, którzy ukrywająsię w grotach.
Grota to również coś, co jest pod ziemią. Warto zwrócić na to uwagę, że akcja dwóch innych bardzo ważnych dla teologii ikony zdarzeń rozgrywa się właśnie pod ziemią: ikona Chrztu Pańskiego i ikona Zstąpienia Jezusa do Otchłani.
Święty Efrem Syryjczyk, jeden z największych teologów wschodnich, który swoją teologięubierał w poezję, pisze o trzech łonach, w których znalazł się Chrystus: łonie Maryi, łonie Jordanu i łonie Hadesu. Mamy tu znów te same trzy ikony, te same trzy zdarzenia, które mówią o postępującym uniżeniu Chrystusa, który schodzi coraz niżej – aż na samo dno naszego człowieczeństwa.
I w tej grocie, czyli w dziurze w skale, rodzi się Łaska – taka, która jest za darmo. W języku łacińskim jest nawet gra słów pomiędzy nimi: gratia i gratis. To „gratis” rodzi w człowieku – i nie tylko w człowieku, ale też w całym stworzeniu. To pragnienie współpracy z Łaską u człowieka (bo chociaż Zbawienie jest za darmo, to Bóg nie zbawi nas bez naszego udziału). To jest 100% Bożego działania i 100% naszego „Tak, niech mi się stanie według słowa Twego” – tego uczy nas Maryja w scenie Zwiastowania.
Chrystus Wcielony, Syn Boży, który chodził po ziemi, jest centralnym momentem historii, oraz punktem przecięcia wszystkich linii we wszechświecie. Dlatego żłóbek, który nosi na sobie obraz Drzewa Życia (i sam jest oczywiście zrobiony z drewna!) jest w centrum.
Ciemność i światło współgrają tutaj między sobą — bo mamy do czynienia z nowym stworzeniem, Bóg stwarza światłość, a ciemność jej nie ogarnia (J 1). Chrystus jest jedynym źródłem światła na obrazie – to On jest tym wielkim światłem, które ujrzał naród kroczący w ciemnościach (Iz 9,2).
Słup światła, czy też może ognia, wychodzący ze żłóbka, na którym znajduje się obraz Drzewa Życia, jest odniesieniem do momentu powołania Mojżesza (ogień nie spala drewna żłóbka) (Wj 3,2) oraz przede wszystkim do momentu wyjścia Izraelitów z Egiptu, którym towarzyszył właśnie słup ognia.
Oprócz oczywistego nawiązania do prologu janowego, jest to też światło, które ujrzeli uczniowie w przemienionym na górze Tabor Chrystusie oraz światło ósmego dnia, w którym Syn Boży dopełnił dzieła stworzenia pokonując śmierć i zmartwychwstając (to sugeruje kierunek, w którym światłość jest skierowana – w górę). Góra to jedyny kierunek naszego życia: mamy patrzeć w górę, jak patrzył w górę spod krzyża Umiłowany Uczeń – ten, który ujrzał i uwierzył (J 20,8). Patrzeć w górę na krzyż i przez niego, patrzeć na niebo, to dostrzeżenie tego, że wszystko inne jest bardzo mało ważne – albo w ogóle nieważne.
Na obrazie ważniejsze niż wyraz twarzy poszczególnych postaci są ich ręce: Matka Boża ma ręce wzniesione do modlitwy w geście orantki, św. Józef (który jest ukazany jako młodzieniec, inaczej niż tradycyjnie jako staruszek) wskazuje na nowonarodzone dziecko, służąca (która nie pojawia się w ewangeliach, ale pisze o niej św. Ignacy w Ćwiczeniach Duchownych) przynosi pieluszki, trzej Mędrcy (o twarzach Afrykańskiej, Azjatyckiej i Bliskowschodniej) przynoszą dary. Tajemnicza postać z przodu przyszła z pustymi rękami.
Najpierw przyjrzyjmy się trzem Mędrcom i ich wędrówce ze wschodu w stronę gwiazdy. Sąoni symbolem ludzkości i pragnienia powrotu do utraconego Raju, pragnienia wzniesienia się w stronę Boga. Magowie, poganie, odczytują znaki na niebie odbywają długą podróżza Gwiazdą by odnaleźć Boga — jest to obraz naszego wysiłku w tym, żeby cokolwiek zrozumieć z tajemnicy Boga. Ale jest to tajemnica zupełnie nie do zrozumienia. Człowiek własnymi siłami nie jest w stanie wznieść się do Boga nawet na milimetr. Człowiek może szukać Boga, ale to Bóg znajduje człowieka.
Maryja ofiarowana jest Bogu, by On mógł zejść na ziemię. Jej zapowiedzią ze Starego Testamentu jest Drabina Jakubowa (Rdz 28). Jest ona przeciwieństwem Wieży Babel (Rdz 11), obrazu tragicznego wysiłku wspinania się człowieka do nieba własnymi siłami. Jest ona konsekwencją tego, że człowiek uwierzył w absurdalną obietnicę Węża, że może staćsię jak Bóg (Rdz 3,5).
Dlaczego jest to absurdalne? Bo człowiek już został stworzony jak Bóg – na obraz i podobieństwo Boże. Jego jedyną możliwą przyszłością i powołaniem było zjednoczenie z Bogiem. Ale od momentu, kiedy pojawił się grzech pierworodny, zaczęliśmy potrzebowaćnowej Ewy – Maryi. To wszystko po to, by Bóg mógł stać się człowiekiem i by Chrystus mógł odkupić człowieka.
Ale człowiek ma problem z tym, żeby w to wszystko uwierzyć. My boimy się w ogóle myśleć o tym, że Bóg po to stał się człowiekiem, byśmy my mogli stać się Bogiem. My siętego strasznie boimy. Wolimy o tym w ogóle nie mówić. Na szczęście (i o tym uczy nas teżadwent) kiedy słyszymy „nabierzcie ducha i podnieście głowy bo oto zbliża się wasze odkupienie”, mowa jest o tym, że Pan Jezus przyszedł nas uwolnić również od strachu.
Człowiek ma problem z tym, żeby w to wszystko uwierzyć, czego symbolem na tej ikonie jest święty Józef. Również on jest tutaj zasmucony, bo nie może zrozumieć, jak Dziewica może być Matką.
Józef symbolizuje ludzkość, która ciągle ma wątpliwości co do mocy Bożej i wielkości człowieka w Bożym planie. Prawda o Jezusie, Bogu prawdziwym z Boga prawdziwego, musi zostać Józefowi objawiona przez anioła we śnie, żeby w nią uwierzył.
W przeciwieństwie do Józefa mamy kobietę-służącą, która przynosi pieluszki, by przewinąćnowonarodzonego Jezuska. Jest ona gotowa, by dać świadectwo dziewiczemu narodzeniu Chrystusa, który jest w pełni człowiekiem – który urodził się jak człowiek, a jednak Matka Boża pozostała dziewicą przed, w trakcie i po narodzeniu Jezusa. Kąpiel Jezusa, tak jak każdego innego noworodka, jest świadectwem tego właśnie, że On jest w pełni człowiekiem.
O narodzeniu Jezusa świadczy również Gwiazda za oknem. To właśnie Abrahamowi była dana obietnica tego, że jego potomstwo będzie tak liczne jak gwiazdy na niebie. W starożytności wierzono, że narodzeniu Wielkich Ludzi towarzyszy również narodzenie nowej gwiazdy. A oto nadeszła godzina, że to sam Bóg schodzi na dół, na ziemię. Pamiętajmy, że zawsze to Bóg jest tym, który wychodzi do nas, a my odpowiadamy na Jego zaproszenie. To On „spuszcza” drabinę w stronę Jakuba, to On buduje most w nasząstronę, nigdy na odwrót.
Ostatnią postacią jest odwrócony tyłem pasterz. To, że jest odwrócony tyłem oznacza, że może symbolizować każdego z nas. I on przychodzi z pustymi rękami – przychodzi, aby prosić. Jest symbolem ludzkości, która wyciąga swoje ręce do Boga.
Pasterze to częsty obraz w Piśmie Świętym. Był bardzo obecny w ogóle na starożytnym bliskim wschodzie. Bycie pasterzem oznaczało życie proste, nieskomplikowane. I wbrew pozorom to był właśnie ideał – bo to oznaczało, że pasterz miał czas na rozmyślanie, na oddawanie się kontemplacji Stworzenia. Znamy dobrze Psalm 23: „Pan jest moim pasterzem i nie brak mi niczego…”.
Abel, syn Adama i Ewy zabity przez starszego brata Kaina był Pasterzem – i to jego ofiara zostaje pobłogosławiona przez Boga. Dawid, król Izraela, który w Starym Testamencie jest zapowiedzią Chrystusa, był powołany z pastwiska. To pasterze są pierwszymi do tego, by usłyszeć o tym, że urodził się Zbawiciel.
Widzimy pasterza, który jest symbolem Narodu Wybranego, czyli Narodu szukanego przez Boga, który teraz sam staje się Pasterzem i objawia siebie samego jako Dobry Pasterz, który teraz zgromadzi swój lud i sam będzie go pasł i troszczył się o niego, jak pasterz o owce.
Pan Jezus przedstawia siebie jako Dobrego Pasterza – tego, który idzie szukać zagubionej owieczki, który bierze ją na ramiona i troszczy się o nią. To On troszczy się o owce, które nie mają pasterza.
I pytajmy siebie, co to znaczy, że Pan Jezus jest Pasterzem, a my owcami. Bo jakie ma obowiązki owca? Co ma do zrobienia? Zupełnie nic! Ma się dać poprowadzić!
Chodzi o to, by przestać próbować żyć tak, jakbyśmy to my byli głównymi bohaterami swojego świata. Bo nie jesteśmy! Często myślimy i mówimy, że to my musimy napisaćscenariusz naszego życia, a później go realizować. Ale tak nie jest! Pierwsze jest życie. Najpierw mamy przyjąć to, co przygotował dla nas Pan. Mówić tak, jak Matka Boża w scenie zwiastowania: „niech mi się stanie według słowa twego”. To nie my mamy „coś” zrobić, ale mamy pozwolić, żeby to Bóg działał w nas.
I to nie znaczy, że mamy nagle przestać być odpowiedzialni za nasze rodziny, za pracę, czy za studia. Chodzi raczej o to, byśmy kurczowo się nie trzymali tego naszego planu. Szczególnie jeżeli coś gdzieś pójdzie nie tak. Chodzi o to, by nie walczyć z życiem – żeby nie płynąć pod prąd. Bo to nie ma sensu. Życie ma swój bieg i nie warto z tym walczyć, bo to nie ma sensu! Chodzi o to, by umieć się odnaleźć szczególnie wtedy, kiedy coś idzie nie tak. Dać się poprowadzić.
(technika mieszana na desce, 2017)
Dzięki za ten tekst. Dobry i mądry. CzekajmyB na Niego ?
Witam serdecznie, czy jest możliwość kupna tej ikony? Jest ona tak zachwycająca i skłaniająca do kontemplacji, że z pożytkiem byłoby wpatrywać się w nią godzinami z modlitwą na ustach… niekoniecznie przed ekranem komputera. Będę wdzięczny za jakieś info. Pozdrawiam, z Bogiem +
Czy jest możliwość kupna tej ikony? Jest ona bowiem tak piękna, że można się w nią wpatrywać godzinami, z modlitwą na ustach… niekoniecznie przed ekranem komputera. Będę wdzięczny za info! Pozdrawiam, z Bogiem +