Moje owce słuchają mojego głosu /J 10,27/
Dobry (a właściwie to tłumacząc dosłownie z języka greckiego piękny) pasterz to jeden z najbardziej popularnych chrześcijańskich symboli, jednocześnie bardzo starożytnych, przedstawienia dobrego pasterza o długie wieki wyprzedzają na przykład przedstawienia ukrzyżowanego Chrystusa. To jednocześnie obraz, który bardzo łatwo zbanalizować, redukując go jedynie do ckliwej postaci, która bierze owieczkę na ramiona. A tymczasem Pan Jezus mówi wyraźnie, że dobry pasterz to ten, który oddaje swoje życie za owce.
Pan Jezus przedstawia samego siebie jako Pasterza, czyli kogoś, kto tak bardzo kocha swoje owce, że jest gotów umrzeć za nie. I od razu dodaje, że nie jest jak najemnik, któremu nie zależy na owcach, który ucieka.
My tymczasem ciągle wybieramy, żeby iść za najemnikami, to jest za kimś, komu się płaci, kto szuka własnych interesów, własnego dobra, a nie dobra tych, którzy zostali mu powierzeni, kto chce się wzbogacić kosztem owiec. Dlaczego tak jest?
Bo nie wierzymy w darmowość tego, co przychodzi przynieść nam Pan Jezus. Niestety nasza kultura zachodnia przekonuje nas do tego, że to, za co trzeba zapłacić, to, co jest drogie, to jest cenniejsze. I dlatego nie potrafimy przyjąć darmowej miłości, którą ofiaruje nam Pan Jezus, miłości, która sięga najdalszych zakątków, najciemniejszych miejsc naszego życia, w których my próbujemy się schować przed Panem Bogiem.
Otworzyć się na dobrego pasterza nie jest łatwo. Bo to znaczy otworzyć się na kogoś, kto gotów jest oddać swoje życie dla mnie,kto jest gotowy rzucić wszystko, żeby iść mnie szukać, gdy się zgubię. A to z kolei pociąga za sobą odpowiedzialność, to wymaga od nas zaangażowania się w życie, to wymaga również od nas tego ofiarowania się. My z kolei wolimy przyglądać się życiu z bezpiecznego dystansu, mogąc w każdej chwili zmienić kanał.
Tyle o pasterzu, teraz musimy powiedzieć sobie coś na temat owcy. Co mówi o tym Księga Psalmów:
Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego.
Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach.
Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć:
orzeźwia moją duszę. /Ps 23, 1-3/
Owca nie ma wielu obowiązków. Ma dać się poprowadzić. Iść za pasterzem, to znaczy iść za Jezusem, to jest podstawowa kategoria życia chrześcijańskiego.
Pierwszy krok w życiu duchowym, w życiu chrześcijańskim to właśnie to: zrozumieć, że to Jezus jest dobrym pasterzem, że to On dba o owce, które nie mają pasterza, że to On oddaje swoje życie za owce, że to on szuka tej zagubionej owcy, że to on bierze owieczkę na ramiona… Pierwszą rzeczą jest odpowiedzieć na to zaproszenie, które kieruje nam nieustannie Pan Jezus, kiedy mówi do każdego z nas „Pójdź za mną” i nie pytać, co mam zabrać ze sobą, ile mi to zajmie, kiedy wrócę, ale z ufnością i głową podniesioną iść przed siebie, do domu Ojca, w którym On się o nas zatroszczy.
To obraz Chrystusa, który idzie szukać tej zabłąkanej owieczki, bierze ją na ramiona i wraca. Zmartwychwstając, bierze na ramiona całą upadłą ludzkość i wraca do Ojca.
Mamy szczęście, bo mamy Boga, który chciał tak bardzo być blisko, tak bardzo chciał być z nami, że stał się do nas podobny i chciał dzielić z nami wszystko. I nie zraża się tym, że ciągle musi nas szukać. Bo możemy sobie wyobrazić że zanim wróci z tą jedną owieczką, kolejna zdąży się zagubić. I kolejna i kolejna. On natomiast nigdy się nie znudzi szukaniem nas.
I pod drzewem, które jest obrazem Drzewa Życia, czyli Krzyża, widzimy też młodego baranka, który pije ze źródła. To obraz, który przedstawia katechumena, czyli tego, który przygotowywał się do przyjęcia Chrztu — bo pragnie Boga — i teraz śpieszy do źródła. Ale skąd jest to pragnienie? Co nas popycha do tego, żeby biec do źródła?
Baranek pragnie, bo został po prostu ukąszony przez węża, to jest przez grzech. On pragnie Boga właśnie dlatego, że został ukąszony przez grzech! Sam grzech już jest pokutą — bo to największe poniżenie, jakie ktoś może przeżyć. To, że grzeszymy jest już największą karą. I sam grzech może stać się miejscem spotkania z Bogiem, bo jest tym momentem, kiedy dostrzegamy, że nie poradzimy sobie sami z życiem i mówimy ‚Panie Jezu, bez Ciebie nic!’. Nie ma grzesznika, który nie pragnąłby uwolnić się od grzechu, ale pierwszą rzeczą jest to, żeby oderwać się od siebie i patrzeć na Pasterza. Jeśli zbyt długo będziemy zgarbieni i nachyleni ku sobie może się okazać, że straciliśmy Go z oczu.
Ostatnim bohaterem tej sceny jest samotny ptak, inspirowany pismami św. Jana od Krzyża, który symbolizuje duszę, która szuka miejsc odosobnionych, żeby móc kontemplować Boga i zawsze zwraca się ku Niemu.
Czuwam i jestem jak ptak samotny na dachu. /Ps 102,8/