Kiedy Syn Boży zostanie ukrzyżowany przez zło tego świata, kiedy człowiek dumnie może stwierdzić że Bóg umarł, co czynili nihilistyczni filozofowie, człowiek ma po raz pierwszy możliwość zobaczyć Boga zranionego i zdeformowanego przez zło. I to jest dokładnie moment, w którym ludzkie serce może wykrzyczeć razem z Psalmistą:
skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan! /Ps 34,9/.
Ukrzyżowanie to wydarzenie, które objawia: to tutaj człowiek rozpoznaje Boga, bo może w końcu zobaczyć, jak daleko sięga Jego miłość, na jak wiele stać jest Boga.
Ale w Ukrzyżowaniu, w tym uniżeniu Boga, który przyjmuje postać sługi objawia się również, jak Bóg zna człowieka. Osobę poznaje się w taki sposób, w jaki ona nam się przedstawia:
Żeby to zrozumieć, opowiemy sobie pewną przypowieść:
Akcja dzieje się w czasach, kiedy w domach jeszcze byli służący. Jest rodzina, w której między różnymi osobami jest bardzo wiele kłótni. Ale kiedy przychodzi jakiś ważny gość, burmistrz, albo proboszcz, wszystko jest bardzo ładne, wszyscy są uśmiechnięci, ładnie się do siebie odnoszą. Kiedy gość wychodzi, kłótnie zaczynają się od nowa, w obecności służących, których traktuje się jako jakieś sprzęty domowe. I teraz pytanie: kto lepiej zna domowników? Ta osoba, w cudzysłowie „władzy” czy służący?
Oczywiście, służący.
Na ścianie centralnej dominuje kolor Czerwony, kolor Boskości — bo to moment największej manifestacji Bóstwa Chrystusa —
Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą.To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. /1 Kor 1, 22-25/
W liturgii Wielkiego Piątku słyszymy takie oto słowa: Bóg zakrólował z Krzyża — na tym polega paradoks Chrześcijaństwa, które zresztą oskarżane jest o gloryfikację słabości — ale na tym polega cała nowość, na tym, że Bóg wybiera to, co małe i słabe w oczach świata, żeby dokonać swojego zbawienia.
Św. Łukasz nazywa zdarzenie z Golgoty widowiskiem. Kiedy stojący pod krzyżem mogą szydzić z Niego, że innym pomagał, a sobie nie jest w stanie pomóc, człowiek ma po raz pierwszy możliwość zobaczyć Boga zranionego, Boga, który pokazuje, jak bardzo jest słaby. Ukrzyżowanie to wydarzenie, które objawia: to tutaj człowiek rozpoznaje Boga, bo może w końcu zobaczyć, jak daleko sięga Jego miłość, na jak wiele stać jest Boga.
My za bardzo jesteśmy zgarbieni, za bardzo wpatrzeni w ziemię, za bardzo skoncentrowani na sobie. A tymczasem odwracając wzrok od tych naszych małych rzeczy, patrząc w górę, mając głowę podniesioną do góry, na rany Chrystusa, w których jest nasze uzdrowienie i nasze zbawienie, zaczynamy rozumieć, że wszystko inne jest albo mało ważne albo w ogóle nieważne. Patrzymy w górę i razem z setnikiem mówimy
Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym /Mk 15,39/.
Setnik, ten cudzoziemiec, bezimienny poganin, widząc, w jaki sposób Jezus umiera, jest jedynym, który w Ewangelii św. Marka zrozumiał, kim On naprawdę jest.
A Pan Jezus z krzyża mówi „Pragnę” — On, który pragnie naszej miłości, który przyszedł przynieść nam tę miłość, symbolizowaną przez wino w scenie Wesela w Kanie Galilejskiej, teraz prosi o wzajemność w tej miłości. A człowiek, zamiast odpowiedzieć miłością na miłość, podaje Jezusowi ocet, czyli wino, które się popsuło.
Ukrzyżowanie przedstawia nam decydujący moment objawienia się Miłości Boga do człowieka. Syn Boży oddaje się całkowicie w ręce człowieka, pozwalając, żeby człowiek zrobił z Nim co zechce.
Wejście w relację z drugą osobą pociąga to właśnie — że rozpoznaję, że pozwalam drugiemu zrobić ze mną co tylko zechce. Pierwszą rzeczą jest samo stwierdzenie tego, że ta druga osoba istnieje i że jest wolna — bo to zrobił Bóg jako pierwszy z człowiekiem. Bóg pozwolił się oddać w ręce człowieka.
Czytamy w ewangelii św. Jana, że Bóg tak umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego (J 3,16) i że Syn tak kochał Ojca, aby w posłuszeństwie dać przykład całemu światu.
Ojciec pragnął, żeby świat odkrył jak bardzo jest przez Niego kochany, i wielokrotnie mówił to do swojego Narodu Wybranego przez proroków — dobrze wiemy, że prorok to jest ten, który przemawia w imię Boże, nie ktoś kto przepowiada przyszłość — że nas kocha i że chce dla nas dobrze.
Ale myśmy Mu nie wierzyli. Żeby dać tego ostateczny dowód Bóg dał swojego jedynego Syna, żeby ten oddał się w nasze ręce. To oddanie się ludziom jest więc jednocześnie oddaniem się Bogu Ojcu, pełnieniem Jego woli, którą jest właśnie to, żebyśmy poznali Jego Miłość do nas.
Oprócz czerwieni: koloru Boskości na ścianie obecna jest jeszcze czerń: ona symbolizuje Tajemnicę. Tajemnica to nie jest zagadka do rozwiązania, nie jest czymś tymczasowym, co zostanie przed nami kiedyś odkryte. Tajemnica oznacza, że Ktoś jest ode mnie radykalnie inny. Tajemnica pozostanie tajemnicą i dlatego jest cechą, która charakteryzuje Boga i wszystko to, co Boskie.
Ale ta czerń też jest różna: z dala od Ukrzyżowanego to czerń pełna niepokoju. Natomiast im bardziej przybliżamy się do Chrystusa tym bardziej staje się ona spokojna: to doświadczenie mistyków — będąc blisko Boga przestaje nam ta niewiedza „przeszkadzać”.
Ostatnim elementem jest złoto — które zawsze symbolizuje rzeczywistość już zbawioną, życie w świetle, w Niebiańskim Jeruzalem.
Witam ? Konkretnie i na temat. Jakże to prawdziwe. . . Pozdrawiam i Szczęść Boże.