Zamknięci w domach po raz pierwszy możemy przeżyć Paschę tak jak przeżywali ją Izraelici.
Pan powiedział wtedy do swojego ludu: ‚Aż do rana nie powinien nikt z was wychodzić przed drzwi swego domu.’ (Wj 12,22)
Zamknięci w domach, jakby w zapieczętowanych grobach, zgromadzeni wokół Baranka, z Jego krwią na odrzwiach. Jasne, będzie nam brakowało symboli zawartych w liturgii: dźwięku kołatek, wielkopiątkowej procesji w milczeniu (dla mnie to zawsze najbardziej wzruszający moment!), śpiewu o pracowitej pszczole i wielu innych elementów. Będzie nam brakowało słowa „Pragnę”, które Jezus wykrzykuje z Krzyża, to znaczy mówi nam, jak bardzo pragnie naszej bliskości, jak bardzo pragnie naszego zbawienia.
W ten najświętszy czas może okaże się, że te wszystkie rzeczy są nieważne, że to są wszystko tylko dodatki, że nasze pozostanie w domach to nie tylko uratowanie życia naszego i naszych bliskich, ale przede wszystkim spotkanie z Bogiem, który chce być blisko nas w zwłaszcza w tych najtrudniejszych momentach naszego życia.
Zamknięci w domach, przy drzwiach zamkniętych, wolni od rytualizmu, usiądźmy z naszymi bliskimi. Opowiadajmy sobie historie o wielkich rzeczach, które Bóg uczynił w naszym małym życiu.
‚Gdy się was zapytają dzieci: cóż to za święty zwyczaj? — tak im odpowiecie: <To jest ofiara Paschy na cześć Pana, który w Egipcie ominął domy Izraelitów. Poraził Egipcjan, a domy nasze ocalił>’ (Wj 12,26-27)
W niedzielny poranek nie będziemy mogli pobiec do Pustego Grobu jak Umiłowany Uczeń. I co z tego? Bądźmy pewni, że Zmartwychwstały przyjdzie do nas, żeby zasiąść z nami. Zamknięci w domach, wokół świątecznego stołu wreszcie może doświadczymy w pełni tego, że Pan Jezus przyszedł uwolnić nas od podziału na duchowe i nie-duchowe, że siedząc razem jesteśmy obrazem Królestwa Bożego, w którym Dobry Bóg Ojciec przygotował ucztę na nasz powrót.
Dobrej Paschy.